Fanatyczni Chojnowianie - FC Chojnów
Aktualnie online
· Gości online: 1

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 6
· Najnowszy użytkownik: Siemia
Polecamy
Relacja z Chorzowa

Ruch Chorzów. Dobra ekipa, osiemdziesięcioletni stadion (serio, powstał w 1935 roku!), szybka trasa – wszystko to dobrze znamy, bo od kilku lat gramy w tych samych rozgrywkach. Tym razem doszedł do tego średni termin (piątek, godzina 18), kolejna w tym miesiącu podróż na Górny Śląsk (trzecia!) i nieudolność piłkarzy, którzy w 5 kolejkach zdobyli dwa punkty i strzelili tylko jedną bramkę. Ale do tego zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić.


Z Chojnowa wyjeżdżamy w godzinach popołudniowych, droga mija szybko, sprawnie i spokojnie. Problemy zaczynają się na Górnym Śląsku, gdzie… gubimy się. Przez przypadek robimy sobie wycieczkę przez Świętochłowice, Rudę Śląską, Katowice, aż w końcu dojeżdżamy do Chorzowa. Podjeżdżamy pod sektor gości i tu spore zaskoczenie – o ile na Ruchu zawsze problemy robili ochroniarze, o tyle psiarnia zazwyczaj zachowywała się dość spokojnie. Tym razem wzięli jednak sprawę w swoje ręce i postanowili jak najbardziej przedłużyć nam wejście na stadion. Byliśmy już lekko spóźnieni, lecz nie przeszkodziło to „stróżom prawa” w wylegitymowaniu każdego, nagrywaniu wszystkich z dowodem przy twarzy i przetrzepaniu aut (sprawdzane gaśnice, trójkąty, a nawet… zgodność numeru VIN samochodu z tym wpisanym w dowodzie! Paranoja!). Po kilkunastu minutach w końcu przepuszczają nas, po drodze jeszcze drobiazgowa kontrola ze strony ochrony i w okolicach 25. minuty meldujemy się na sektorze.


Co na meczu? Przez pierwszą połowę nie prowadzimy dopingu. Na płocie wywieszamy flagi: fanatyczni chojnowianie, Na wyprawie, po jakimś czasie wjeżdża też wyjazdówka OCB. Patrząc przez pryzmat ostatnich wyników i bramkostrzelności naszego zespołu, na boisku nie mogliśmy się spodziewać cudów. Te jednak nastąpiły – najpierw kilka sytuacji wybronił Gliwa, później bramkę strzela Papadopulos i na tablicy wyników 0:1. Po przerwie ruszamy z dopingiem, który tego dnia - z uwagi na naszą liczbę (130) - był dość słaby, choć mieliśmy przebłyski. Bramkę na 0:2 strzela nasz nowy nabytek, ulubieniec chorzowskiej publiczności – Arek Piech. Oby nie ostatnią! Wynik spotkania nie zmienia się i w końcu wygrywamy. Po meczu piłkarze podchodzą pod naszą trybunę i – tu kolejne zaskoczenie – dziękują za doping. Odpowiedzieliśmy oklaskami, jednak jednym wygranym meczem z pewnością nie zamażą tego, co robili w pięciu poprzednich. Na koniec przypominamy im o konieczności walki i zaangażowania w każdym meczu.

Jeśli chodzi o gospodarzy, to pokazali się tak, jak zazwyczaj. Średni doping, choć pewnie gdyby posadzić ich na zadaszonej trybunie, to wrażenia byłyby całkiem inne. Do tego transparent "Medialna nagonka jak za komuny, lecz prawda stoi po stronie tej trybuny" z przekreślonymi obrazkami: Meksykanów, tvn oraz sierpa i młota. Poza tym, na jednej z trybun pojawiła się namalowana przez dzieciaki sektorówka wspierająca akcję KolorujeMY.


Po spotkaniu jesteśmy przetrzymywani jeszcze kilkanaście minut na sektorze, po czym zbieramy się i ruszamy w drogę powrotną. Podsumowując – nas 21 osób, całego Zagłębia 130, droga bez atrakcji. Policji wyraźnie zależało na prowokacji, zapewne po wydarzeniach z Gdyni sprzed dwóch tygodni. Teraz przed nami trzy tygodnie bez wyjazdu (w Zabrzu nie wpuszczają gości), także trzeba się mobilizować, brać wolne na 24. września i w dobrej liczbie pojechać do Bydgoszczy na mecz z przyjaciółmi z Zawiszy!




Poprzedni mecz
19.12.2016r.

Zagłębie Lubin
2:1
Piast Gliwice
Następny mecz
11.02.2017r.

Górnik Łęczna
vs
Zagłębie Lubin
Facebook